W tym miesiącu ciasto drożdżowe robiłam chyba 5 razy, za
każdym razem modyfikując co nie co, aby znaleźć ideał. Jak dla mnie jest to THE
PRZEPIS na ciasto drożdżowe ;-) i nie będę używać innego, zarówno piekąc
drożdżówki jak i ciasto drożdżowe. Jest puszyste, lekko wilgotne i po 2 dniach wciąż
pyszne !
Składniki (na jedną blachę wielkości 20 x 35 cm) :
Ciasto
- 600 g mąki pszennej typ 480,500,550
- 100 g masła
- 50 g drożdży (lub 14 g suchych)
- szklanka mleka/maślanki (250 ml) ( nie ma dużego znaczenia)
- 150 g cukru
- 4 żółtka – (przepisy wykorzystujące 4 białka podam
niebawem)
- 2 cukry wanilinowe
- 500 g dowolnych owoców
Kruszonka:
200 g mąki pszennej
100 g masła
80 g cukru pudru
Cukier wanilinowy
Wykonanie:
- Mąkę przesiać do miski *
- Mleko/maślankę lekko podgrzać
- Rozpuścić masło
- Cukier utrzeć z żółtkami *, następnie dodać do mąki
- W przygotowanej szklance mleka, wymieszać drożdże, następnie dodać do mąki ** (uwaga, żeby mleko nie było gorące ! nie możemy sparzyć drożdży, bo nie zadziałają)
- Zagnieść całość, dodając w międzyczasie rozpuszczone masło oraz cukier wanilinowy. Ciasto wyrabiać przez kilka minut – np. 5
- Przełożyć ciasto do docelowej blachy, przykryć ścierką, odłożyć w ciepłe miejsce do wyrośnięcia – może to zająć nawet 1,5 godziny ***
- Umyć owoce i pozbawić ich niechcianych części – np. pestek, łodyg, pokroić w drobną kostkę jeśli tego wymagają. Jeśli owoce są mrożone, należy je rozmrozić.
- Zagnieść składniki na kruszonkę i wstawić do lodówki.
- Po wyrośnięciu ciasta ( podwojeniu swojej objętości) należy je nadziać owocami. Ja po prostu nakłuwam ciasto palcem - wbijam palec wskazujący do dna blachy, robiąc „studzienki” ( całkiem gęsto), w które wsypuje/wciskam owoce. Ciasto posypać kruszonką i ponownie odstawić do wyrośnięcia – tym razem ok. pół godziny wystarczy ***
- Jeśli ciasto wyrośnie, wstawić blachę do nienagrzanego piekarnika, ustawić temperaturę na 175 stopni.
- Po ok. 25 minutach sprawdzić patyczkiem czy już jest gotowe - suchy patyczek = upieczone ciasto. Warto nie trzymać go za długo, bo będzie miało grubszą twardą, mniej smaczną skórkę. Im bledsze ciasto tym lepsze – przynajmniej dla mnie.
*Przesiewanie mąki jak i
ucieranie wcześniejsze żółtek sprzyja napowietrzeniu ciasta, a to z kolei
sprzyja jego wyrastaniu.
** Okazuje się, że wykonywanie
rozczynu jest po to, aby sprawdzić czy drożdże pracują. Ja nie robię rozczynu,
bo nie zdażyło mi się trafić na drożdże które nie działają, więc z hasłem
„życie na krawędzi” jedynie rozpuszczam je w mleku i dodaję do ciasta.
*** Ja czasami pomagam ciastu rosnąć wstawiając je do piekarnika ustawionego na 40 stopni.
Dzięki temu przepisowi chyba zrezygnowałam z robienia drożdżówek. Ciasto drożdżowe jest bardziej podzielne i łaczna powierzchnia spieczonych brzegów jest mniejsza :) Mam nadzieję, że też je polubicie
Smaczności !!
Aneczka
Aneczka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz